Boże Narodzenie i Nowy Rok w Hiszpanii to czas tajemnicy, magii i oczywiście prezentów. A jeśli w Rosji dzieci z zapartym tchem czekają na Świętego Mikołaja z wnuczką Snegurochką, w USA wraz z wieloma krajami Europy Zachodniej i Australii – Święty Mikołaj, w Chinach – Sho Hina, w Finlandii – Joulupukki, to hiszpański podobny charakter nazywa się Papa Noel i czekają z nie mniejszym entuzjazmem. Najciekawsze jest to, że dla małych Hiszpanów nie jest to bynajmniej jedyny dawca prezentów: w różnych częściach kraju mają swoje postacie – często niesamowicie kolorowe i zabawne – o tym powiemy w naszym dzisiejszym artykule. Ponieważ Święty Mikołaj jest uważany za najpopularniejszego bohatera świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku na całym świecie, zacznijmy od jego hiszpańskiego odpowiednika.
Hiszpański Święty Mikołaj – Papa Noel (Papa Noel)
Papa Noel to niski, brzuszny staruszek z rumieńcem na całym policzku, ubrany w czerwony garnitur i z długą białą brodą: podobny wygląd ukochanego bożonarodzeniowego bohatera zna prawie każde hiszpańskie dziecko. Chcesz poznać legendę o jego pochodzeniu? Historia ma głębokie korzenie i opowiada o pewnym Nicholasie de Bari (Nicolás de Bari), który później stał się znany jako Święty Mikołaj. Urodził się w IV wieku w szlacheckiej i zamożnej rodzinie w licyjskim mieście Patara, położonym na terenie współczesnej Turcji. Od wczesnego dzieciństwa Nicholas wyróżniał się życzliwością i hojnością wobec upośledzonych, zawsze starając się im pomóc najlepiej jak potrafił. Będąc bardzo młodym chłopiec stracił rodziców, którzy padli ofiarą bezwzględnej zarazy, w wyniku której stał się spadkobiercą dużej fortuny. Jednak bogactwo nie przemawiało do niego: w wieku 19 lat Mikołaj postanowił rozdać cały swój majątek najbardziej potrzebującym i udać się ze swoim wujem do miasta Myra (stolicy starożytnej Licji), aby poświęcić się kapłaństwu. Tam Mikołaj z łatwością awansował do rangi arcybiskupa, a jego osobowość była czczona w Turcji, Grecji i Rosji. Uważano go także za patrona żeglarzy, ponieważ według legendy będąc w środku straszliwej burzy na pełnym morzu i czując się zagubieni, żeglarze zaczęli modlić się do tego świętego, a woda wokół nich uspokoiła się. Święty Mikołaj (San Nicolás) zmarł 6 grudnia 345 r. Ponieważ data ta okazała się mistycznie bliska Bożego Narodzenia, zdecydowano, że ta akurat święta jest idealną postacią do rozdawania prezentów i słodyczy dobrze wychowanym dzieciom na Boże Narodzenie. Od VI wieku na jego cześć zaczęto budować świątynie, a w 1087 jego szczątki przewieziono do włoskiego miasta Bari, gdzie święty znany jest jako San Nicola di Bari, a w Rosji nazywany był nikim innym jak Mikołajem Cudotwórca. Do relikwii świętego spoczywających w bazylice św. Mikołaja w Bari napływ pielgrzymów nie wysycha przez cały rok. Jest ich szczególnie dużo z naszego kraju, dzięki czemu miejsce to zaczęto nawet nazywać „rosyjskim miastem”. W XII wieku zaczęły pojawiać się tradycje katolickie związane z imieniem św. Mikołaja. Szybko rozprzestrzeniły się w całej Europie i do XVII wieku holenderscy emigranci przenieśli ten zwyczaj do Stanów Zjednoczonych, gdzie do dziś domowe ciasteczka lub ciasto ze szklanką mleka pozostawia się na noc jako poczęstunek dla Świętego Mikołaja. Nawiasem mówiąc, nazwa „Święty Mikołaj” powstała z powodu brzmienia imienia świętego w języku niemieckim – San Nikolaus – tak wyszło „Klaus”. W historii wygląd św. Mikołaja z Bari, św. Mikołaja czy Mikołaja Cudotwórcy znacznie różnił się od tego, co przypisuje się mu dzisiaj: miał szczupłe rysy i wysoki wzrost. A fakt, że dziś jest powszechnie przedstawiany z torbą i ma silną reputację jako dawca, wiąże się z jedną z otaczających go legend. W dawnych czasach mówiono, że pewnego dnia nasz święty dowiedział się, że jeden z jego sąsiadów zamierza sprzedać piękność swoich trzech córek, bo nie ma dla nich pieniędzy na posag. Wtedy św. Mikołaj postanowił potajemnie wrzucić do ich domu worek złotych monet. Rozradowany ojciec mógł dzięki temu z łatwością wydać za mąż najstarszą córkę. To samo stało się z drugą córką. Gdy przyszła kolej na najmłodszego, ojciec postanowił wypatrywać hojnego darczyńcy i rozpoznawszy Mikołaja rzucił się do jego stóp, aby podziękować mu za uratowanie rodziny przed hańbą. Ale poprosił starca, aby nie podawał swojego imienia i nie ujawniał wszystkim swoich dobrych uczynków. Według legendy, gdy św. Mikołaj wrzucił do domu worek z monetami, przypadkowo wpadł on do pończochy wiszącej przy kominku, by wyschła: dzięki temu narodził się pomysł, aby w pończochach rzucać dzieciom prezenty świąteczne. Skąd jednak wzięła się historia o saniach, reniferach i Mikołaju pędzących po niebie z pudłami prezentów? I tak było. W 1823 r. angielski pisarz Clement Moore napisał wiersz „Wizyta św. Mikołaja”, przedstawiający Świętego Mikołaja lecącego po niebie na magicznych saniach prowadzonych przez jego wiernego jelenia – Rudolfa, Blitzena (Błyskawicę), Vixena (Zło), Dondera (Dumpty), Dancer (Tancerz), Dasher (Oszałamiająca), Komet (Cometa), Cupid (Amorek) i Prencer (Prancing). Przed tą pracą Mikołaj rozdawał swoje prezenty pieszo lub konno. Uważa się również, że Amerykanie nadali obecny wygląd głównej noworocznej postaci. W 1931 roku firma Coca Cola Company zleciła rysownikowi Thomasowi Nastowi narysowanie Świętego Mikołaja do kampanii bożonarodzeniowej w sposób, który byłby bliższy ludziom. I tak pojawił się Święty Mikołaj ubrany w czerwono-biały garnitur, z szerokim paskiem i czarnymi butami, co jest nadal najbardziej rozpoznawalnym opisem jego postaci. Ta przemiana sprawiła, że Święty Mikołaj stał się nie tylko uroczym bożonarodzeniowym bohaterem, ale także potężną marką reklamową – gwarancją sukcesu, którą różne firmy zaczęły wykorzystywać w Boże Narodzenie, aby przyciągnąć uwagę dzieci do swoich produktów. Tak więc Święty Mikołaj stał się najsilniejszą marką na świecie, która jest nieustannie wykorzystywana do promowania turystyki świątecznej. Cóż, dziś Święty Mikołaj lub Papa Noel mieszka w swojej rezydencji w Laponii, w miejscowości Rovaniemi. Co roku o zmroku 24-25 grudnia ładuje do wielkiej torby mnóstwo prezentów i wyrusza w swoją magiczną podróż dookoła świata, dyskretnie rzucając pod choinkę dzieciom prezenty. Ale nadszedł czas, aby poznać inne postacie, które tak samo uwielbiają robić prezenty świąteczne.
Kaga Tio (Caga Tio)
W Katalonii istnieje zabawna i starożytna tradycja, która ma miejsce w okresie Bożego Narodzenia, aby przynieść do domu specjalny świąteczny dziennik zwany „Kaga Tio” lub „Fer Cagar el Tio” (Tió = Tizón, podpalacz). Ta niezwykła postać składa się z torsu, dwóch przednich nóg oraz głowy, na której rysuje się oczy, brwi i nos. Kaga Tio jest ozdobiony typowym katalońskim nakryciem głowy – barretiną, a do tego jest ubrany w koc, żeby nie zamarzł. W dniach przed przesileniem zimowym (tradycja ma pogańskie korzenie, które ostatecznie przekształciły się w święta Bożego Narodzenia) najmniejsi mieszkańcy domu zaczynają pilnie karmić Tio: uważa się, że im więcej „zje”, tym lepiej, bo on będzie dla nich bardziej hojny. Zwykle dzieci karmią swoje kłody tym, co zostało z ich własnych posiłków (dobry powód, by nie jeść tego, czego nie chcą), często otrzymują również resztki owoców, skórki itp. To, co Tio „nie jadł”, rodzice wyrzucają. Zgodnie ze starym zwyczajem, po kolacji w Wigilię, cała rodzina zebrała się wokół Tio, a bela otrzymana od dzieci uderzeń laską przy akompaniamencie komicznych piosenek. Spod koca Tio „wypróżniał” drobne upominki (najczęściej były to słodycze, gofry, nugat itp.), co pozwoliło zapewnić dzieciom słodycze na wszystkie święta. Tio bito do momentu pojawienia się cebuli lub węgla, co wskazywało na zakończenie „procedury”. Jak powstała ta niezwykła tradycja? Hiszpański pedagog i pisarz Joan Soler i Amigo w swojej Encyclopedia of Folk Fiction of Catalonia – Enciclopèdia de la fantasia popular catalana (1998) mówi nam, że Tio w postaci, w jakiej go znamy, spopularyzował się dopiero w XVIII wieku. XIX wieku, kiedy dotarł do nas z górskich terenów wiejskich po tereny miejskie, w tym wybrzeże Katalonii. Tio pierwotnie służył do rozpalania ognia w palenisku, wokół którego wiele wieków temu sprawowano pradawne kulty przodków i gotowano jedzenie. Humanizacja kłody opiera się na własnej legendzie. Według niej, kiedyś w wiejskim domu znajdującym się w miejscowości Sant Quinti de Mediona (dzielnica Alt Penedès w prowincji Barcelona) w kominku pojawił się gadający dziennik. Właściciele wyciągnęli go (według niektórych wersji było aż pięć kłód, które składały się na Tio) i stwierdzili, że wygląda jak mały człowieczek. Tio poinformował właścicieli, że w ich domu jest skarb, który będą musieli dać żebrakowi, który zapuka do ich drzwi następnego dnia, w Boże Narodzenie. Posłuchali go i wykonali rozkaz. Od tego momentu Tio wniósł dobrobyt do tego domu i każde Boże Narodzenie dawał wszystkim mieszkańcom domu to, czego potrzebowali do świętowania. W szerszym znaczeniu, El Tió de Nadal był pierwotnie dużą kłodą, która płonęła w domowym kominku i dawała ciepło, światło i możliwość przygotowania świątecznego posiłku. Chociaż Kaga Tio jest uważana za bożonarodzeniową postać Katalonii, ta tradycja jest również wspólna w Aragonii i Andorze, a także w niektórych miejscach w prowincji Walencja i Majorka. A także legendy o bożonarodzeniowym dzienniku istniały w krajach skandynawskich w średniowieczu i w Anglii około XVIII wieku.
Caganer (Caganer)
Caganer to kolejna charakterystyczna i charakterystyczna figurka bożonarodzeniowa popularna w Katalonii. A wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia, w przeddzień odległego Bożego Narodzenia 1223 roku, św. Szopka” lub „belen”. Pomysł okazał się sukcesem i wieki później, na początku XVII wieku, nie tylko instytucje religijne, ale także arystokratyczne domy Europy zaczęły montować na ulicach miast wielkie monumentalne lulki, które odwiedzała licznie publiczność. Potem zwyczaj rozprzestrzenił się na wioski, a jasne elementy katalońskiego Betlejem stały się niezwykle popularne. Co było w nich niezwykłego? Faktem jest, że oprócz tradycyjnych postaci Józefa i Marii, Dzieciątka Jezus, Królów Dających, a także inwentarza i malowniczych scenerii, w sielankowym obrazie było coś, co wciąż można postrzegać niejednoznacznie. Caganer to jeden z popularnych katalońskich obrazów, przedstawiający mężczyznę przykucniętego z gołymi pośladkami i zaspokajającego swoje fizjologiczne potrzeby na świeżym powietrzu w ustronnym miejscu. Często jest przedstawiany w towarzystwie jakiegoś ciekawego wąchającego zwierzęcia. Tradycyjnie caganer jest umieszczany na luku pod mostem, za stogiem siana lub w innym ukrytym miejscu; byłoby wyraźnym brakiem szacunku dla wierzących, gdyby taka figura została umieszczona w centralnym miejscu bożonarodzeniowego pejzażu, widoczna z miejsca kołyski lub na oczach tych, którzy będą kłaniać się Jezusowi. W Hiszpanii często można usłyszeć, jak rodzice mówią do swoich dzieci patrząc na belen: „No dalej, gdzie jest tu kaganer?” A dziecko entuzjastycznie zaczyna szukać zabawnego małego człowieka, na pierwszy rzut oka bardzo trudno go zauważyć. Uważa się jednak, że ten, kto jako pierwszy będzie miał szczęście znaleźć kaganera, będzie otoczony przez cały rok szczęściem i sprzyjającymi możliwościami. Tradycyjna postać kaganera, podobnie jak poprzednia postać Kaga Tio, nosi katalońskie nakrycie głowy – barretinę. Może być z papierosem w ustach lub paląc fajkę, realizując swoje naturalne potrzeby, a czasami ma w rękach kartkę papieru lub otwartą gazetę, mającą ułatwić mu czytanie, a następnie służyć do jej pośredniego zamiar. Caganer jest tak popularną katalońską postacią, że można go znaleźć na świątecznych półkach w różnych postaciach, czy to sławnego piłkarza, piosenkarza, prezydenta, królowej, czy nawet papieża! Można odnieść wrażenie, że po prostu nie ma ograniczeń w korzystaniu z tej figury! Wielu dręczy pytanie: jakie jest znaczenie postaci Kaganera? Dlaczego został wprowadzony w świąteczny krajobraz i co symbolizuje? Chociaż to pytanie pozostaje otwarte do dziś i istnieje wiele interpretacji, klasyczna katalońska legenda brzmi tak: „… Kiedy jasna Gwiazda wzniosła się na niebo, ogłaszając narodziny boskiego dziecka, ten znak został zauważony przez wielu. Mądrzy Mędrcy pospieszyli ze swoimi darami do Betlejem, a katalońscy chłopi podążali za nimi w ich drodze. A kiedy zwykli ludzie prawie dotarli do miasta, jednego z nich nagle rozbolał żołądek. Aby sobie ulżyć, zaczął szukać ustronnego miejsca: pobiegł nad rzekę, ale miejscowy rybak wypędził go stamtąd, próbował wejść do ogrodu, ale nawet wtedy ogrodnik mu uniemożliwił. W końcu biedak rzucił się na pole, gdzie znalazł długo wyczekiwaną samotność, aby „załatwić swoje sprawy”, a inni chłopi, jego towarzysze, przyszli w tym czasie pokłonić się nowo narodzonemu Jezusowi. W uproszczonej wersji caganer to symbol katalońskiego spokoju i pogody ducha w każdych okolicznościach, potrafiący pozbyć się zbędnych, nawozić ziemię i tym samym zapewnić dobre zbiory.
Olentzero i Mari Domingi (Olentzero, Mari Domingi)
W Kraju Basków i Nawarrze są ciekawe postacie, nieco przypominające naszego Świętego Mikołaja i Śnieżną Pannę, ale ich imiona to Olentzero i Marie Dominghi. To prawda, że to nie dziadek i wnuczka, ale dobroduszni małżonkowie i miejscowi bohaterowie świąt odpowiedzialni za obchodzenie Bożego Narodzenia i rozdawanie prezentów chłopcom i dziewczynkom w nocy z 24 na 25 grudnia. Tego dnia para spaceruje po ulicach, rzucając słodycze i inne słodycze w chłopców i dziewczynki, a oni mogą wysłać im listy z życzeniami. Bliżej zachodu słońca pojawia się kilka chórów, śpiewających bożonarodzeniowe historie o Olentzero i niosących lalkę przedstawiającą go jako rozpalacza węgla drzewnego. Wraz z nadejściem zmierzchu lalka ta zostaje podpalona, co wiąże się z pogańską tradycją obchodzenia przesilenia zimowego. Skąd wzięła się postać taka jak Olentzero? W starożytności kłoda, którą w Wigilię rozpalano w kominku, nazywano „olentzero”. Następnego dnia prochy z niego zostały rozsypane przed głównymi drzwiami domu, aby chronić sam dom i jego mieszkańców przez cały nowy rok. Ale zgodnie z mitologią baskijską poganie zeszli z gór, aby ostrzec wszystkich o przybyciu Kishmi (Kixmi to imię, które poganie nadali Chrystusowi). Łącząc ten mitologiczny element z tradycją palenia kłody w kominku, narodziła się postać pewnej personifikowanej postaci, która została przemieniona w kopalnię Olentzero. Jego historia jest opowiedziana w ten sposób: podczas pracy w górach dowiedział się o narodzinach Chrystusa i postanowił natychmiast zejść na dół i udać się do różnych miast, aby nieść Dobrą Nowinę. W XX wieku Olentzero nabyło cechy zapożyczone od innych słynnych postaci noworocznych i bożonarodzeniowych, takich jak Papa Noel, Święty Mikołaj czy Trzej Mędrcy, a także zaczęło przynosić prezenty chłopcom i dziewczętom na Boże Narodzenie. Nieco później dodano do niego uroczą żonę Marie Domingu – kolejną postać, która harmonijnie rozrzedza chrześcijaństwo związkiem z naturą. Uosabia kobiecość i przesilenie zimowe, po którym zaczyna się nowy rok i rozpoczyna się nowy naturalny cykl. Dziś każdy ma okazję odwiedzić gospodarstwo Olentzero Izenaduba Basoa w Munguia, obok pięknego parku przyrody Urigen (Parque Uriguen). Dom Olentzero znajduje się w jednej z najstarszych wiosek w Kraju Basków i oferuje do odkrycia cały mitologiczny świat.
- Adres: Landetxo Kalea, s/n, 48100 Mungia, Bizkaia
- Strona internetowa: www.izenaduba.com
Apalpador lub El Pandigueiro (Apalpador, el Pandigueiro)
W górach Galicji mieszka jeden wielki człowiek, z zawodu górnik. W Wigilię schodzi z hal, aby odwiedzić maluchy i sprawdzić, czy dobrze się odżywiają przez cały rok. Ten mężczyzna, znany lokalnie jako Apalpador lub El Pandigueiro, to legendarna galicyjska postać, która przynosi dzieciom prezenty na Boże Narodzenie. Przyjazny, brodaty i nieco niezręczny, pyka fajkę, nosi beret, krótką kurtkę i połatane spodnie. Jest więc uosobieniem „wiejskiej Galicji”. Legenda głosi, że w Boże Narodzenie i Sylwestra Apalpador opuszcza góry, aby zejść do wiosek i zakraść się do pokoi maluchów. Jego celem jest dotknięcie ich brzuszków, upewnienie się, że w tym roku dobrze się odżywiają, a na koniec pozostawienie im garści kasztanów. Te dzieci, które dobrze się zachowywały, otrzymują prezent od Apalpadore jako życzenie na nowy rok pełen radości i pysznego jedzenia. Z biegiem czasu pożywne prezenty w postaci kasztanów zaczęły ustępować miejsca zabawkom i słodyczom, ale istota prezentów pozostała ta sama – życzenie hojnego roku. To jedna z tych lokalnych tradycji, która odżyła nie tak dawno, po wielu dziesięcioleciach zapomnienia. W tym przypomina Halloween: święto pożniwne ku czci zmarłych, z celtyckimi korzeniami, prawie zapomniane przez wiele lat, a teraz obchodzone jest co roku z innymi w Hiszpanii. Tak też jest w przypadku Apalpadory: dziesięć lat temu o jego postaci pamiętano jedynie w niektórych wschodnich górzystych regionach – Curel i Ankares, pełnych malowniczych dolin o nieskazitelnej urodzie i zachowujących prawdziwe skarby etnograficzne, mało znane nawet w innych częściach Galicji. [to miejsce] Ale teraz historycy zabrali się do rzeczy: na przykład José André Lopez opisał tę postać w następujący sposób: „przechadza się po pastwiskach, zajmuje się wydobyciem węgla drzewnego, jak olbrzym, który nosi beret, podartą kurtkę z łata, pali fajkę i zjada dzikie jagody i dziki.” Tak więc Apalpador schodzi z góry w nocy 31 grudnia i wykorzystuje fakt, że chłopcy i dziewczęta śpią, aby poczuć ich brzuszki i w ten sposób dowiedzieć się, czy są głodni, czy nie, na wszelki wypadek, zostawiając im garść kasztany i mały prezent. Podstawą odrodzenia mitu były świadectwa wielu starszych, którzy pamiętają wizyty tej postaci. Były też specjalne pieśni związane z przybyciem Apalpadora lub, jak to się nazywa, El Pandigueiro. Tymi piosenkami starsi próbują uśpić dzieci w sylwestra, a niektóre z nich uczą się nawet w szkołach. Również w wyniku odrodzenia popularnego mitu o dobrym górniku powstało wiele książek, płyt i dramatów dla dzieci, które opowiadają o przygodach tego olbrzyma, a te historie są szczególnie popularne w Galicji.
Guirria i Anguleru
Girria to noworoczna postać z Asturii. Doroczne obchody z jego udziałem odbywają się 1 stycznia w San Juan de Beleno, stolicy gminy Pong. Ten karnawałowy spektakl oparty jest na tradycjach przodków i noworocznym romansie. Girria to mitologiczne stworzenie i pół-demon, który przez cały świąteczny dzień wyszukuje niezamężne kobiety, aby je przytulić i pocałować. Girria nosi maskę i towarzyszy mu towarzysze na koniu – staje się więc niemal nieuchwytną postacią początku roku. Rolę tę zwykle pełni miejscowy facet, często pracownik komunalny, którego tożsamość musi pozostać tajemnicą. Wykorzystując swoją bezkarną pozycję, łapie i całuje spotykające się po drodze dziewczyny, a jeśli ktoś zdecyduje się mu przeszkadzać, od razu uderzy kijem lub garścią popiołu w twarz. Istnieje kilka legend o pochodzeniu tej tradycji. Niektórzy twierdzą, że Girria ucieleśnia to, co socjologowie nazywają „rytuałem przejścia”. „Uosabia starożytny świat stosunków rolniczych i hodowlanych; rytuał kojarzenia się, płodności, reprodukcji i gromadzenia bogactwa – mówi o bohaterze Ángel Mato, miejscowy mieszkaniec i profesor historii. Inni sugerują, że takie zachowanie postaci to nic innego jak starożytna formuła zalotów. Tak czy inaczej, około południa w sylwestra sam Girria i jego świta opuszczają San Juan de Beleno i udają się do regionu Kainava. Tutaj wchodzą przez wszystkie otwarte drzwi, a Girriya ponownie całuje wszystkie dziewczyny, które można złapać. W każdym domu miejscowi proponują mu jedzenie i picie, a niektórzy nawet stają się jego wspólnikami. Są również gościnni dla jego przyjaciół jeźdźców, którzy śpiewają piosenki z życzeniami szczęścia noworocznego wszystkim sąsiadom. Tak więc pierwszy stycznia staje się tutaj nie tylko poświątecznym dniem kaca, ale prawdziwą obietnicą lepszych czasów i oczywiście miłości. Kochająca Girria nie jest jedyną oryginalną postacią Asturii. Jest też rybak Angulera, który według legendy łowi węgorze, mieszka w Morzu Sargassowym i wypływa w Wigilię, aby rozdawać prezenty dzieciom z Asturii. Tradycja połowu węgorzy w Asturii sięga ponad 100 lat, kiedy to między październikiem a marcem nadeszły najlepsze czasy na połów węgorzy, gdyż najlepiej łowić je w najciemniejsze noce w roku. Jeszcze nie tak dawno, kiedy ceny węgorza nie były tak wysokie jak dzisiaj i nie było tak wielu ograniczeń w połowie węgorza, ponieważ obecność tej ryby w rzekach Asturii była więcej niż obfita, wielu miejscowych udało się na połów węgorza tuż przed świętami, aby zarobić dodatkowe monety, udanych Świąt Bożego Narodzenia i delektowania się pysznymi domowymi daniami z tej ryby. W oparciu o tę tradycję powstała postać rybaka Angoulera, który w ostatnich latach uroczyście przybywa na targ rybny La Arena w Wigilię Bożego Narodzenia. Dziś Anguleru jest pełnoprawnym bohaterem kolęd i książek takich jak La Hestoria del Anguleru i L'Anguleru. Suaños de Navidá”, co oznacza, że jego sukces jako ważnej postaci bożonarodzeniowej w Asturii jest niezaprzeczalny.
Trzej królowie w Hiszpanii
Ponieważ zaczęliśmy od neutralnej postaci działającej w całej Hiszpanii – Papy Noela, naszą opowieść o bohaterach świąteczno-noworocznych zakończymy z tymi, którzy są uhonorowani w całym kraju. Pod koniec serii magicznych ferii zimowych na ulicach Hiszpanii uroczyście pojawiają się trzej magiczni królowie. Zwani są tu także Magami i Magicznymi Królami. Jak są związane z Bożym Narodzeniem? Słynni bohaterowie bożonarodzeniowej kawalkady – Mędrcy znani są również jako Melchior, Gaspar i Baltazar. Wszyscy trzej byli wschodnimi królami, którzy przy narodzinach Dzieciątku Jezus przynieśli cenne dary w postaci złota, kadzidła i mirry, które miały wielką wartość w starożytnym świecie.Niewiele osób wie, że był też czwarty król-mag, który jest niewiele mówiło się dzisiaj. Według legendy król ten nosił imię Artabanus. Powodem, dla którego rzadko o nim pamięta się, jest to, że rzekomo zabłądził w drodze do Betlejem, w wyniku czego nie mógł powitać narodzin Jezusa. Ponadto istnieje wersja, w której został aresztowany przez armię rzymską. 6 stycznia Dzień Trzech Króli obchodzony jest na wielką skalę w całej Hiszpanii, gdyż to właśnie w tym dniu Melchior, Gaspard i Baltazar wyruszyli ze Wschodu do Betlejem, aby spotkać się z nowo narodzonym Jezusem i hojnie obdarzyć go na pamiątkę ich podziwu. Karnawałowe korowody podążają głównymi ulicami miasta, dzieci obsypane są słodyczami, króluje odrodzenie i ogólna radość – godne zakończenie głównych świąt roku! Po kolorowym karnawale wiele rodzin spieszy do domu, aby skosztować głównego przysmaku tego dnia – Królewskiego Ciasta (Roscón de Reyes). Nadzienie do tego tortu wykonuje się najczęściej ze śmietany, śmietanki lub trufli. Ale najważniejsza jest figurka jednego z królów-magów, ukryta w roscon. Ten, kto go dostanie, będzie szczęśliwy i szczęśliwy przez cały rok, a wszystkie jego noworoczne życzenia z pewnością się spełnią.